Jak oceniasz mojego bloga?

czwartek, 16 czerwca 2011

Recenzja książki Szeptem

Tytuł: Szeptem
Autor: Becca Fitzpatrick
Wydawca: Otwarte
Ilość stron: 336




Opis: Czasem zdarza się miłość nie z tego świata. Naprawdę nie z tego świata...
Patch jest tajemniczy i zabójczo przystojny. Nic dziwnego, że szesnastoletnia Nora uległa jego urokowi. Niemal natychmiast w jej życiu zaczęły dziać się rzeczy, których nie da się wytłumaczyć. Chyba że...
Chyba że ktoś wie, że znalazł się w samym środku bitwy. Bitwy, którą od wieków toczą Upadli z Nieśmiertelnymi. O Twoje życie.
Ale cicho sza... Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.


Jak wyobrażacie sobie anioła? Ja kiedyś myślałam, że to postać wyjątkowo dobra, skromna, odziana w śnieżnobiałą suknię z wystającymi dwoma skrzydłami i aureolą nad głową. Dziś widzę go jako przystojnego chłopaka z czarną bejsbolówką i kijem od bilardu w ręku.

Główną bohaterką powieści jest szesnastoletnia Nora Grey. Zwykła(nie ciamajda do kwadratu) dziewczyna, która niedawno straciła ojca. Wiedzie ona spokojne życie dzielone między dom, szkołę i najlepszą przyjaciółkę- Vee. Wszystko się zmienia, gdy w klasie na lekcji biologii spotyka przystojnego i intrygującego Patcha. Chłopak jest wyraźnie zainteresowany Norą. Serce nastolatki widzi go jako niezwykle pociągającego mężczyznę, a rozum zadufanego w sobie i egoistycznego gnojka. To nie wszystko wokół nastolatki zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Czy może za nimi stać nowy kolega? Kim tak naprawdę jest Patch?

Nie chcę psuć wam zabawy w szukaniu odpowiedzi na te pytania, choć pewnie graficy okładki już to zrobili. Styl pisania pani Fitzpatrick jest bardzo przyjemny. Powieść pochłonęła mnie bez reszty. Nie ma w niej długich opisów, autorka postawiła na akcję, której nie brakuje. Ta tajemnica, zabawne dialogi i oczywiście Patch to idealny mix. Niestety po przeczytaniu poczułam pewien niedosyt, dla tego chcę go zaspokoić następną częścią.

Okładka jest ładna i schludna, lecz moim zdaniem z piękną oprawą i ciekawym opisem wygrywa niezwykle tajemniczy tytuł."Szeptem" to najbardziej trafne określenie treści książki, a brzmi jeszcze lepiej w wersji angielskiej.

Książka nie jest arcydziełem, ale mimo wszystko gorąco ją polecam i nie żałuję ani grosza wydanego na nią. Zabieram się za następną część "Crescendo".
Moja ocena: 8/10



niedziela, 12 czerwca 2011

Recenzja książki Upadli

Tytuł: Upadli
Autor: Lauren Kate
Wydawca: Mag
Ilość stron: 480













Opis:
Gdybyście nie mogli być z osobą, która jest waszym przeznaczeniem?
Para kochanków.
Starożytna wojna.
Skazani na miłość, która nigdy się nie spełni.
Przeznaczeniem niektórych aniołów jest Upadek.

W Danielu Grigori jest coś boleśnie znajomego.
Luce Price zwraca uwagę na tajemniczego i zdystansowanego Daniela już pierwszego dnia w szkole Sword & Cross w dusznej Georgii. On jest jedynym jasnym punktem w miejscu, gdzie nie wolno korzystać z komórek, inni uczniowie to świry, a każdy ich ruch śledzą kamery.
Choć Daniel nie chce mieć nic wspólnego z Luce - i robi wszystko, żeby dać jej to wyraźnie do zrozumienia - dziewczyna nie potrafi się powstrzymać. Przyciągana niczym ćma do płomienia, musi dowiedzieć się, jaką tajemnicę ukrywa Daniel... nawet gdyby to miało ją zabić.
„Upadli” to powieść ekscytująca i romantyczna, połączenie wciągającego thrillera i historii miłosnej.


Książka Upadli nie trafiła w moje ręce przypadkowo. Na tą pozycje czekałam już od dawna zachwycona ciekawym opisem i oczywiście wspaniałą okładką. W podskokach więc pognałam po nią do księgarni. Niestety po przeczytaniu spotkało mnie rozczarowanie.


Główną bohaterką powieści jest siedemnastoletnia Lucy, która po traumatycznych przygodach związanych ze śmiercią swej sympatii, trafia do zakładu poprawczego o dość oryginalnej nazwie Sword&Cross. Dziewczyna nie może odnaleźć się w nowym miejscu. Żeby tego było mało widzi cienie, które swobodnie krążą po korytarzach szkoły. Zdaje sobie sprawę z tego, że coraz bardziej zagłębia się w szarość. Jedynym jasnym punktem(dosłownie) w jej życiu jest Daniel Grigori. Chłopak jak tylko może próbuje zniechęcić do siebie zakochaną nastolatkę, lecz Lucy przyciągana jak ćma do ognia jeszcze bardziej próbuje go poznać. To nie wszystko, tego samego dnia spotyka także Cama, który od początku pokazuje, że jest nią zainteresowany. Te trzy postacie są jak żywcem ściągnięte z podobnej książki tego samego gatunku. Chyba nie muszę wyjaśniać, bo sam tytuł mówi nam, iż powieść jest o upadłych aniołach. Jeśli wyobrażacie sobie Daniela i Cama jako złe i demoniczne istoty bardzo się zdziwicie. Są miłymi chłopcami, którzy od czasu do czasu lubią sobie poobijać własne pyski. Przecież nie urządzą żadnej wielkiej bitwy, bo akcja może przyspieszyć i dopiero będzie. No właśnie...akcja. Warto wspomnieć że jest jej tyle co kot napłakał, a pojawia się na samym końcu książki. Cała resztę powieści zajmuje szukanie odpowiedzi na jedno pytanie: Kim jest Daniel? Ale nie może być za prosto pojawia się kolejne pytanie: Którego wybrać Cama czy Daniela? Ja bez zastanowienia wybrałabym Daniela. Cam jest za słodki(aż mdły) i zbyt chętny. Samo miejsce akcji, czyli poprawczak bardzo mi się podobał, ale inaczej go sobie wyobrażałam. Myślałam że będzie to coś podobnego do więzienia, a nie do domu rodziny Adamsów. Styl pisania pani Kate jest niezwykle miły i przyjemny, ale pytam się, dlaczego  książka ma taką wielką czcionkę. Ślepy by ją dostrzegł. Jak już pisałam okładka jest boska. Taka tajemnicza tylko szkoda, że treść taka nie jest.

Książkę polecam tym którzy cierpią na bezsenność. Po niej będziecie spali jak susły. Drugą część przeczytam, ale tylko z czystej ciekawości.
Moja ocena: 4/10     

sobota, 11 czerwca 2011

Recenzja książki Zmierzch.



Tytuł: Zmierzch
Autor: Stephenie Meyer
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 416




                                                                 





 
 Książka opowiada o siedemnastoletniej Belli Swan, która ze słonecznej Arizony przeprowadza się do przysłoniętego chmurami Forks. Dziewczyna już pierwszego dnia poznaje w szkole równie tajemniczego co przystojnego Edwarda Cullena. Nastolatka ulega urokowi chłopaka, ale za wszelką cenę chce rozwiązać zagadkę z nim związaną. Jeszcze nie zdaje sobie sprawy jaki wymiar ma ta tajemnica... jeszcze nie zdaje sobie sprawy że Edward należy do klanu wampirów.

Gdy książkę połknęłam(dla mnie Zmierzchu się nie czyta) byłam nią zachwycona. Zakochałam się w niemęskim Edwardzie i potykającej się o własne nogi Belli. Za drugim razem historia nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, a po trzecim widziałam już w niej więcej minusów niż plusów. Powieść jest banalnie prosta i nie wymaga od czytelnika "wysilenia się" umysłowego. Autorka z pomocą wydawnictwa, które na okładce umieściło napis "romans z wampirem" nie pozwoliło nam rozwiązać problemu tylko wszystko zaserwowano na tacy. Styl pisania pani Meyer jest prosty i lekki. Bella jest dla mnie nużąca i nieciekawa(ależ oni do siebie pasują). Edward miał być niezwykle męski, silny, czarujący po prostu ideał. Myślę że to właśnie te czynniki sprawiły że zbuntowanym nastolatką, które nie czytają nawet lektur szkolnych na widok Zmierzchu miękną kolana. Niestety ja nie podzielam zdania innych fanek Edwarda, ponieważ wydaje mi się nudny jak przysłowiowe flaki z olejem, a nawet odważę się stwierdzić, że jest najsłabszą psychicznie osobą w całej książce. Reszta "rodzinki" to dla mnie wielka niespdzianka. Każdy z jej członków podróżuje z innym bagażem. Są białą plamą dla rasy ludzkiej. Obraz wampirów pani Meyer nie przypadł mi do gustu. Ja wolę raczej te istoty z kłami niż z brokatem. Kolejnym i chyba największym plusem jest miejsce akcji- Forks. Powieść czytałam w upale i skwarze, ale i tak czułam ten wspaniały chłód bijący od kart Zmierzchu. To powieść z gatunku paranormal romance z naciskiem na to drugie. Wydawnictwo pokusiło się nawet stwierdzić, że to horror co dla mnie jest jedną wielką pomyłką. Akcja zaczyna się od ostatnich rozdziałów książki, a resztę stron zaśmiecają nużenia Belli ala "czy on mnie kocha?". Okładka bardzo mi się podoba. Jest prosta, elegancka i kryje w sobie pewną tajemnice. Co do czcionki to też nie mogę nic zarzucić. Podsumowując książka nie zachwyca, ale jest idealna na zimowy wieczór lub letnie popołudnie.
 Ocena 5/10